... widząc w filmie kalkę swojego dzieciństwa. Demony, które zdawały się być pogrzebane kilkadziesiąt lat temu, ożywiają, przybierając realny kształt. Niegdyś bliska osoba, przed którą uciekałam w nienawiści, znów wyciąga do mnie swoje dłonie, by naprzemiennie ocierać z oczu łzy i trzymać za gardło cholernymi mackami. Miłość przepleciona nienawiścią, troska z obojętnością, serce walczące z rozumem. Destrukcja i autodestrukcja... Książki nie czytałam i nie przeczytam. Filmu po raz drugi nie obejrzę... Dyszkę dostaje. Za prawdziwość i moje łzy
To chyba nawet gorszy model niż zobojętniały ojciec z incydentami przemocy, agresji, gdzie w tle przewija się alkohol. Przynajmniej z takiej relacji można się uwolnić. Nawet nie wyobrażam sobie jak to musi ryć psychikę jak pomiędzy horrendalnym pokrzywieniem jest mnóstwo ciepłych akcentów.
Jeśli chcesz poznać najbardziej chora i popieprzona rodzinę, o której można ksiażkę pisać, to zapraszam do znajomych i na pw. Pisanie o tym tutaj byłoby czymś nieodpowiednim i zbędnym. Pozdrawiam
Tez to pamiętam z własnego życia. Rozumiem bohaterkę, bo z jednej strony moje dzieciństwo było koszmarem ale z drugiej nauczyłam się dystansu, szczerości, samodzielności. Nie zmienilabym go na inne. Z pewnością byłam gorzej dostosowana do społeczeństwa, ale z drugiej strony nie chciałam się dostosować, bo wydawało mi się mało autentyczne i zaklamane. Bohaterka tez niby się dostosowała, ale musiała kłamać i udawać kogoś kim nie jest.
Hej, nie oceniając Twojego bólu i tragedii (współczuję), nie wydaje mi się, żeby dzieciństwo przedstawione w tym filmie miało być aż tak dramatyczne. Dla mnie puenta była trochę inna. Jednak w tym wszystkim bohaterka odnalazła tony miłości ,wolności, szczerości i wspaniałości. To taki film o tym, że nie ma idealnej drogi i umiejętności doceniania.
Właśnie dzieciństwo nie było dramatyczne. Było cholernie nierówne. Taki właśnie szklany zamek. Z jednej strony czysty i nieskazitelny - wręcz piękny, jednak kruchy tak, że ledwie muśnięcie zostawiało na nim rysę, której nie dało się zetrzeć. Ciągła niepewność i strach o to, co stanie się jutro. Czy zamek będzie lśnił w pełnym słońcu, czy kolejne drobiny kurzu zrobią na nim kolejne rysy, aż cały rozleci się w pył. Uczucie miłości i podziwu oraz wstyd, zażenowanie i nienawiść, układające się warstwami w ogromny, życiowy tort, który zostawia uczucie zarówno słodyczy jak i goryczy na języku. I sam już nie wiesz, czy masz ochotę na jego kolejny kęs, czy wywalenie go do kosza. I albo odstawiasz go do lodówki, starając się o nim nie myśleć, albo dokładasz do niego kolejne warstwy, z nadzieja, że będzie lepszy.
To jest historia o mnie i moim ojcu, który też jest najmądrzejszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek znałam, od którego dostałam w swoim życiu najwięcej miłości i którego kocham najbardziej (zaraz po dzieciach)... Tym samym ojcu, od którego doznałam najwięcej upokorzenia, za którego najczęściej musiałam się wstydzić, który potrafił rozpieprzyć świat swój i mój na miliony kawałków. Przez którego ostatecznie straciłam męża, resztę rodziny i przyjaciół. Jest to ktoś, kogo kocham, a zarazem nie chcę go znać.
I zerwanie z nim kontaktów przyszło mi ze znacznie większym trudem, niż z matka, z która zawsze miałam skopane relacje.
Przepraszam, za prywatę. Nie miałam na celu wzbudzenie współczucia, nie szukam atencji. Chciałam Ci tylko dokładniej przedstawić perspektywę, z jakiej oglądałam ten film. Pozdrawiam
Właściwie ta wymiana zdań powyżej najlepiej oddaje jak ważny i godny polecenia jest to film. Mnie od początku do końca wbił w fotel i po raz kolejny wprowadził w konsternację że takie dzieła przechodzą praktycznie nie zauważone.
To prawda. Ten film był dla mnie ogromnym odkryciem. O wiele bardziej wolę takie produkcje, gdzie praktycznie nic nie wiedząc o filmie włączamy go nie mając nadziei na nic... A potem przeżywamy istne katharsis podczas seansu. I głębokie spotkanie z własnymi emocjami Natomiast niektóre filmy są dla mnie zaskoczeniem w innym kierunku. Wielkie produkcje, tłumy w kinach. Ale w środku wydmuszka. Przynajmniej dla mnie. Celowo nie podaje żadnych konkretnych tytułów czy reżyserów, ale chyba wiadomo, które z nich nastawione są tylko i wyłączenie na robienie pieniądza.
Takie filmy też są potrzebne. Są znakomitym remedium na to, z czym borykamy się codziennie. Trzeba tylko umieć zdawać sobie sprawę z tego, do jakiego filmu zasiadamy. W komediach nie doszukuję się sensu, w dramatach nie szukam radości, a w horrorach realizmu i potrafię docenic nawet największego "gniota", jeśli tylko spełnił swoim gatunkiem swoją rolę.
Hej, więc może jednak podam konkretny przykład... A może sama stworzę tytuł z trzech różnych, a jakże podobnych: "365 twarzy Vegi". O takie wydmuszki mi chodzi. Ja lubię kino ambitne, ale też rozrywkowe. Nawet głupia komedia może być dobrym kinem w słabszy dzień. Ale istnieje też kino szkodliwe. Nastawione na niedojrzałe układy nerwowe młodzieży i zarabianie na nich kasy. Sama uważam się za osobę jeszcze w miarę młodą, ale jestem uczulona na ten typ kina. W świecie takich produkcji, filmy jak Szklany zamek po prostu są dla mnie niesamowitym odkryciem.
Masz mnie! Z "365 twarzy Vegi" nie widziałam tylko twarzy, ale mimo wszystko jakoś nie do nich nie ciągnie - zwłaszcza teraz, w Twoim trójpaku. Vega jest... raczej średnio - zły ("Pitbull" mi się podobał, z tego co widzę w swoich ocenach, lecz może warto byłoby go odświeżyć i zweryfikować swój gust filmowy "teraz" z tym "dawniej". 365 zaś jest faktycznie najgorszym filmem jaki widziałam (zostawiłam pod nim nawet stosowny komentarz, więc nie ma sensu się tutaj rozpisywać).
Tak czy inaczej - masz rację 2 posty wyżej
Jeden z najciekawszych wątków na całym forum, podziwiam twoją odwagę oraz to jak podchodzisz do kina, co wyjaśnilaś kilka postów wyżej. Ja podchodzę podobnie - też wolę kino ambitne, ale dla mnie wyznacznikiem dobrego filmu jest jedno w sumie - emocje. Jeśli jakiś horror mnie zaintrygował, wystraszył, a aktorzy zagrali jak trzeba, to dla mnie jest to udane kino. Są jednak filmy, które zostawiają szramę, przynajmniej ślad lub są na tyle nietuzinkowe (3 Billboards czy Joker w moim 'rankingu estetycznym', Pasja czy Wołyń to zdemolowały mi duszę) że zostawiają mnie z myślami na długo. Serdecznie pozdrawiam.
Glass Castle obejrzałem wczoraj i śmiało mogę powiedzieć, że to najlepszy film jaki widziałem w tym roku. Wspaniale poprowadzona historia.
Dziękuję.
"Bilbordy", "Joker" i "Pasja" również utknęły we mnie głęboko. Zasiąść do "Wołynia" boję się panicznie. Był jeszcze jeden film, który rozbił mnie w drobny mak. Film cięzki, wymagający skupienia; "Pogorzelisko", kolejny film, tym razem polski to "Fuga", jednak ciężko jest go zrozumieć większości. Mi zaś jest cholernie bliski i uwiera jak zbyt ciasna koszula. Pozdrawiam
Czuję, że mamy tożsame skale wrażliwości i odczuwania kina, a jednocześnie podobny gust, rzadko kogoś tak podobnego wynajdę w zyciu ;))) Oba wymienione przez ciebie filmy mam zaznaczone 'do obejrzenia', Fugę chyba włączę za chwilę, mam ochotę na coś polskiego i ambitniejszego po tym co obejrzałem przed chwilą (Halloween kills, omg, what was I thinking);)) a 'Pogorzelisko'... Muszę wymusić na sobie nastrój jakoś do tego... Hm, a może umowa - ja 'Pogorzelisko', a ty 'Wołyń'? ;)) Na zachętę powiem tak - film i tak w pełni nie oddaje tego co tam Ukraińcy z nami wyrabiali, troszkę przemycili i to wyszło, ale niektórych rzeczy nie da się po prostu pokazać, ba - cięzko nawet sobie wyobrazić i gdyby nie własne dociekanie oraz opowiadania ś.p. babci to chyba bym nie uwierzył, choć im dłużej żyję, tym wyzbywam się pomału wiary w człowieka i dobro w nim zakorzenione. No nic, nie chcę zbyt pesymistycznie - zyczę tobie uśmiechu przez cały rok, wiary w człowieka mimo wszystko, bliskości z naturą i szacunku do siebie, dbałosci o zdrowie na ciele i duszy. Z Bogiem. P.s. klikam cię do znajomych, informuję uprzejmie. :)
Zaproszenie przyjęte :) Jeśli miałbyś jakiekolwiek pytania dot. przekazu w "Fudze" - daj znać. Wyjaśnię ;)
Bardzo mi milo. Fugi nie udalo mi sie znalezc niestety, a na str. streamingowych kaza placic ;) Znajde sposob. I pardon za brak pl znakow, pisze z tableta, na ktorym nie mam wgranego pl jezyka. Do naprawienia ;)
Czy z powodu przeżycia takiej traumy korzystałaś/eś z pomocy psychologa czy terapeuty i farmakoterapii?
Nie, nie korzystałam. Najbardziej skuteczną terapią było dodanie nr. tel. do czarnej listy i zostawienie przeszłości za sobą, nie oglądając się na nią.
Nie uważam swojego dzieciństwa za traumatyczne, czy dramatyczne, bo zdarzały się sytuacje, do których wracam z prawdziwą nostalgią (wspólne naprawianie samochodów, strzelanie z wiatrówki do tarcz i butelek, wspólny taniec na łyżwach czy nawet wspólne wypady na najlepszą w świecie golonkę do największej mordowni w mieście, czy wspólna partyzantka przed despotyczną matką). I te dobre wspomnienia pozwoliły mi iść naprzód, nie oglądając się za siebie. Bez leków i lekarzy
niektórzy nie mają tyle szczęścia i muszą korzystać z pomocy specjalistów,nieraz leków działające na poziom serotoniny by móc żyć jak człowiek i chodzić z głową podniesioną do góry
teraz to tak zachowują się ptawdziwe matki polki które zamiast na jedzenie i edukacje dzeci wydaja 500plus na alkohol i narkotyki a dzieci narobią niewiadomo po co byleby zyć z zasiłków jak chcę pislania:O
Film rowniez przywołał u mnie wspomnienia z dzieciństwa. Przede wszystkim uświadamia, że dzieci kochają rodzicow bezgranicznie bez względu na to jacy są. U mnie w domu zawsze były awantury pomiędzy rodzicami jednak bez przemocy fizycznej. I pamiętam właśnie że zarowno mama jak i tata byli dla mnie wszystkim mimo że oboje na siebie zwalali winę. Ojciec nie ważne jaki jest, cała rodzina go potrzebuje. Szczegolnie ukazuje to scena kiedy opuszczali jeden dom a ojciec został się w środku i nie chciał jechać. Doskonale wtedy rozumiałem matkę i dzieci.