Szczerze mówiąc ja sama nie bardzo wiem o co w nim chodzi. Spodziewałam się zupełnie innej końcówki, nie umiem na to jakoś spojrzeć. Może jestem za głupia na ten film, a może po prostu ten film nie jest do zrozumienia tylko do obejrzenia.
Cały film czekałam na wyjaśnienie, co się stało z dziewczynką i do końca nie wiadomo. Kompletnie nie rozumiem tego filmu...
Też się nad tym zastanawiałam, jednak w trakcie filmu gdy jego mama opowiada mu sytuację że widziała Go w tej kawiarni o którą pytał rodziców czy kiedyś tam byli. Powiedziała, że widziała Jego przed narodzinami - a film kończy się właśnie gdy jego żona rodzi więc może dziewczynka dopiero przyszła na świat. Jakaś może retrospekcja... Tytuł "dziecko w czasie" też trochę zagadkowy ale jednak pasuje :) A Wy jak myślicie?
faktycznie ale jednak chłopiec też im się pojawiał przed oczami, tak jak dziewczynka
A nie pomyśleliście co to za kobieta która się do niego uśmiechała przez okno? W tym bawię The Bell. Skoro jego matka zobaczyła go tam przez okno, jak był już chłopcem, a była w ciąży, to on teraz zobaczył swoją córkę tylko starszą, przez to samo okno, w tym samym pubie. To była właśnie jego córka tylko za ileś tam lat. Moja żona to wykminila zaraz po tym jak jego matka opowiedziała że tam z nią był w tym pubie. Pozdro
ciekawe ....podoba mi się to... ja myślałem ze to jego mama ....dlatego on wspomina jej ...kobieta była ubrana chyba staromodnie .....
Nie wiem, co ten Premier namajstrował...jakby tego Charlsa zaczarowali w wieczne dziecko. Jego nowe dzieło, które miało być powodem kpin to- moim zdaniem- skrypt o programie nauczania.
W połowie filmu premier z kimś tam ogląda zdjęcia przyjaciela z lasu je i rozmawiają".. on się bawi..mogłoby gorzej.. jeśli nie przestanie, to zagrozi raportowi.. połóż temu kres. powiedz ,ze ma szlaban.." więc może dlatego popełnił samobójstwo, odcięli go od wszystkiego próbując kierować jego życiem.. Ale o jaki raport chodziło, nie wiem..
I dalej Stephen i Charles w lesie.. na pytania Charlesa co tam robi".. dobrze się bawię, jestem sobą.. szukam dziecka, nikt go nie porwał.. ale zostało zabronione, zakazane i muszę je znaleźć..." Jego przyjaciel napisał książkę" .. o której mówił, ze będzie przedmiotem kpin".. książkę którą potem Charlesowi przyniosła dyrektorka ze szkoły Stephen zapewne robił wiele wbrew sobie, to go niszczyło...
Jeśli chodzi o córkę Charlesa...... Ogród-rozmowa Charlesa z matką, która opowiada o chłopcu ,którego widziała przez okno i wiedziała, ze to nienarodzony Charles.. może o to chodzi, o różne rzeczywistości w tym samym czasie.. Potem Charles jedzie do szpitala.. żona rodzi.. zaszła w ciążę zapewne wtedy, gdy Charles odwiedził ja w domku.. Tylko czemu mu nie powiedziała wcześniej
..
Oj nie wiem.. Moim zdaniem to byli jego rodzice. Kobieta jest zdenerwowana przed rozmową ze swoim facetem o dziecku, widać to jak facet odchodzi od stolika. To jest po prostu ta sytuacja, o której później opowiadała mu matka.
W pubie byla jego matka z ojcem. Jego matka mu wykasnila ze w ten dzien powiadamiala ojca o ciazy a jego samego rowniez widziala przez okno. W drodze do szpitala na samym koncu w pociagu widzial chlopca ktory znika i juz wiedzial ze zobaczyl wlasnego syna. Pojawianie sie corki mozna tlumaczyc tak, ze zyje "gdzies tam" i trzeba miec nadzieje i wierzyc ze wkoncu sie spotkaja.
To najbardziej do mnie trafia. Film to jakas terapia dla osob ktore moze stracily dziecko. Dziwny i niesyety konczy sie nue rsk jakbysmy chcieli.
Też się nad tym zastanawiam ale jakieś to wszystko nie do końca jest spójne:) nie wiem co mam myśleć o tym filmie?
Film jest przede wszystkim niespójny. Jak przez mgłę pamiętam książkę, ale właśnie ta książka ułatwiła mi oglądanie tego filmu. Ogólnie jest to dramat rodziców po stracie dziecka - tak samo jak w książce, w filmie nie ma rozwiązania dotyczącego Kate (nie odnalazła się). Od zagubienia, po oskarżanie się, następnie powolne oswajanie się (godzenie się) z losem i powrót do siebie, dzięki kolejnemu dziecku. Dla mnie kuleje scenariusz i charakteryzacja - często nie można rozpoznać kiedy jest rzeczywisty czas, a kiedy retrospekcje.
Twój wpis daje prostą odpowiedź do jakiej doszedłem po seansie, ale w trakcie filmu dodatkowe wątki i sceny nie ułatwiały tego. Stąd jak widać mnóstwo interpretacji i wyciągania wniosków z pojedynczych słów. Niektórzy lubią myśleć że coś ma drugie i trzecie dno, nie zawsze mając rację...
No właśnie, niespójny. A do tego brak konkretnego zakończenia, czyli najlepiej z odnalezieniem córki.
Bo może to ma być tylko obraz psychologiczny i jedynie tak cokolwiek rozpatrywać i niepotrzebnie człowiek nastawiał się na coś więcej.
Abstrahując od książki, w tej historii był potencjał, ale odnoszę wrażenie, że autorowi brakowało pomysłu i tak w sumie wszystko się kręciło w miejscu i o ile film nawet aż tak nie nudził, to tuż po obejrzeniu czuję znużenie.